Zaczął się adwent, w kościołach i naszych domach pojawiły się tradycyjne wieńce adwentowe. Wykonany z gałązek drzewa iglastego z czterema świecami, które zapala się kolejno w każdą niedzielę adwentu. Zapoczątkowana w Niemczech idea znajdowała coraz więcej zwolenników i szybko wyszła poza mury Kościoła ewangelickiego.
W Kościele katolickim wieniec adwentowy pojawił się po raz pierwszy w 1925 w Kolonii.
Pomysłodawcą jest teolog ewangelicki Johann Wichern (1808-81) z Północnych Niemiec. Założył on także ewangelicką „służbę wewnętrzną”.
Pierwszy wieniec adwentowy umieścił on w 1839 roku w pomieszczeniach podległej mu stacji pomocy społecznej w Hamburgu. Pragną umilić i wzbogacić dzieciom czas oczekiwania na święta. Liczba i wielkość świec zmieniała się zależnie od zmieniającej się ilości dni. Cztery niedziele wyznaczały cztery większe świece, a między nimi znajdowało się od 18 do 24 małych czerwonych świeczek oznaczających dni „robocze” do Wigilii włącznie.
Symbol wieńca z liści był już w starożytności symbolem zwycięstwa. Wieniec Wicherna zachęcał do refleksji nad zwycięstwem Chrystusa nad grzechem . Światło miało być symbolem nadziei i odrzucenia zła. Idea ta miała też na celu to, aby w czasie zimy i Adwentu, kiedy wcześnie zapada zmrok, tzw. nabożeństwa przy świecach wnosiły trochę ciepłego światła w życie jego podopiecznych.
Ja w tym roku skręciłam taką ilość wianków i wieńców dla was, że dla siebie wymyśliłam alternatywną wersję. Na długiej gałęzi powiesiłam 4 szklane słoiczki, wypełnione sztucznym śniegiem i świeczkami. Natomiast do domu mojej mamy przygotowałam orzechowy świecznik, który również odlicza cztery kolejne niedziele adwentu.
Poza chrześcijańsko, w tym okresie mamy wiele zwyczajów, świąt, tradycji związanych z ogniem, które w moim odczuciu przeplatają się w jedną i te samą cudowną symbolikę.
Symbolika wieńca adwentowego jest wielowarstwowa, zielone gałązki są symbolem życia i wspólnoty, cztery świece symbolizują zbliżanie się do Prawdziwej Światłości – Jezusa Chrystusa. Całość jest symbolem nadziei na zwycięstwo życia nad ciemnością.
Niegdyś Germanie w czasie obrzędów pogańskich w środku zimy, zapalali ogień na kręgu wykonanym z gałęzi o zielonych liściach, który stanowił symbol słońca.
Zaś Żydzi podczas święta Chanuka zapalają kolejne świece na ośmioramiennym świeczniku. Upamiętnia ono cudowne wydarzenie zaszłe podczas Powstania Machabeuszów. Kiedy to żydzi w Świątyni Jerozolimskiej rozpalili menorę resztkami oliwy, zdarzył się cud – menora paliła się bezustannie przez osiem dni.

Tradycje te przypominają i płonął w nas do dziś, skłaniając głęboko do refleksji, co każdy z nas może uczynić, aby dorzucić drewna do tego ognia, tak, aby płonął nadal.
A że drewno będzie nie odłącznym elementem tego adwentu jestem pewna, gdyż dzisiaj z jedną z klas będę szykować Drzewko Jessego! Zaczynamy badać korzenie. 😉
Dobrego adwentu!
Szczęśliwej Chanuki!
Olive. ❤